Czy słyszysz, mój ojcze, ten głos w gęstwinie drzew?
To król mnie wabi, to jego śpiew.
- To wiatr, mój synku, to wiatru głos,
Szeleści olcha i szumi wrzos.
J.W. von Goethe
Tylko ten brzęk – i świst zawiei
W sypiącym gęsto białym pyle.
Ciągnie mnie w mroczną głąb tej kniei,
Lecz woła trzeźwy świat nadziei
I wiele mil od snu mnie dzieli,
I wiele mil od snu mnie dzieli.
Robert Frost
Subtelny rozbłysk wieczności, chwilowe odchylenie zasłony deszczu – po cóż innego się żyje? Marzyłam o rzeczywistości barwnej i zmysłowej, pachnącej upojnym zapachem latynoskich tańców, ekstazą podróży, niebezpieczeństwa i klubowej muzyki, a nurzałam się – czy raczej tonęłam – w rozbuchanej szarości czterech ścian. Naturalnym dla mnie stanem było Bez-Życie, bierne patrzenie na świat poprzez zabrudzoną szybę. Rzadko kiedy wychodziłam do ludzi, a choć mało co ciekawiło mnie tak jak oni, nic innego nie było też w stanie tak bardzo zniewolić mnie i zranić. Samotność jednak przygniatała mnie, tak jak i konieczność pracy. Nie lubiłam pustych pokoi, nie lubiłam być zmuszana do wysiłku. Tak też było tego dnia.
Najnowsze komentarze