Deszcz zaczął siąpić za oknem a świat zamienił się w krainę ciszy i spokoju. Od czasu do czasu przez ulicę przejeżdżał jakiś samochód tworząc w tej kakofonii kropel, jednostajny szum przemijających sekund.
W małym mieszkaniu o małych oknach żył wielki człowiek, nominowany kilkakrotnie do nagrody nobla, po jakimś czasie postanowił się zaszyć w swojej małej klitce.
Ściany jak to w mieszkaniu w kamienicy były obskurne jednak piękne, każde wgniecenia i plamki opowiadały mu nowe historie.
W pudłach pod ścianami znajdowały się książki tłoczące w atmosferę zapach wiedzy i kurzu, na stoliku obok starego telewizora od zawsze leżał pilot, brudny kubek po kawie i okulary do czytania.
Kontemplując dzisiejszy dzień, nasz profesor zauważył nową plamkę na ścianie, zainteresowany owym faktem złapał na szybko kilka kartek i pióro a na oczy założył wysłużone okulary i począł pisać.
Plamka z początku jakby nieśmiała powoli odkrywała przed nim swoje sekrety, mówią że ściany mają uszy
-nie, one mają oczy, oczy i pamięć- które nie wszyscy mogą docenić.
To był akt pięknej przemocy, para zaczęła baraszkować na łóżku, ich nieśmiałość udzieliła się i plamce. Jak w niemym czarno białym filmie, scena skrywała pewną niewypowiedzianą prawdę, która będzie brzmiała gdzieś w mojej głowie.
Tymczasem para doszła do kresu swej drogi a w powietrze zaczęły lecieć strzępy ludzkiej skóry, łoże poczęło przybierać barwę krwi jak ze starej naświetlonej kliszy. Po akcie pięknej miłości mężczyzna zaczął się trząść i szamotać jakby coś go łaskotało, to tu - to tam wyginał się pod niewidocznym dotykiem, jego usta jakby mówiły -przestań kochanie- a oczy wyrażały czyste szczęście.
Po chwili mężczyzna wstał i przejechał delikatnie dłonią po ciele nagiej kobiety a zwłoki poczęły gnić, po kilku sekundach nie było już nic, najdrobniejszego śladu dokonanego aktu. Facet wyciągnął skądś paczkę chipsów i chrupiąc je, spokojnie wyskoczył przez okno...
Po skończonym seansie, ściana zaczęła wydawać dźwięk jakby końcówki kliszy obijającej się o sąsiadującą rolkę.
Chwilę później nasz profesor odszedł od ściany zostawiając tam wszystkie notatki, wciąż z okularami na nosie poszedł poczuć spełnienie w pokoju z kafelek i wanny.
Szaleństwo i miłość mają podobny odcień czerwieni, pytanie tylko czy potrafisz je rozróżnić...
Najnowsze komentarze