Wstali na kacu. któregoś poranka,
na stole stała soku szklanka.
Które ja złapie, które ją schwyta,
obojga wzrok wymownie pyta.
Które z nich się pierwsze napije,
a może jedno drugie najpierw zabije.
Wpatrzeni w swe oczy szukają odpowiedzi,
w chwili ciszy jak na spowiedzi.
Nie trwały zbyt długo te przemyślenia,
wszak to nie czas na głębokie westchnienia
I zamiast szklanki chwycili swe usta,
a szklanka wciąż stoi pełna nie pusta.
Najnowsze komentarze