Mam już dosyć twoich pokręconych słów
powiedzianych raz tak, a później nic
oczekiwanie, czy przyjdzie podmuch czy huragan
ja nie chcę już stać, na pastwę jak stragan
wydając swoje serce otrzymuje resztę
sprzedaje, uczucia, chcecie to bierzcie
bierzcie, ja mam wszystko na wydanie
ale proszę nie targujcie się, nie jest wam to dane
i tylko błądzę pośród, ścieżek wydeptanych
przez ciebie a może tylko twoje buty
i już sam nie wiem, czy wyjdę z labiryntu
czy ogarnę to wszystko, czuję się zaszczuty
jak pies kilka razy zbesztany, wracam pod nogi
z ogonem skulonym i patrzę oczekując werdyktu
miłość, zaufanie, ty rozpieprzyłaś to wszystko
mam dość już takich gierek i obcych ludzi knowań
czy wytrzymam te gierki, czy pod koc się schowam
więc ja mówię ci szczerze, że teraz przegięłaś
i nie mam zamiaru, oczekiwać znów miecza
no i muszę się odkochać, zerwać wszystkie pęta
nauczyć się oddychać tym, czego już niema
więc proszę, zostaw moje płuca w spokoju
ja już się na oddychałem, tym smrodem z uboju
jestem świnią, czekającą na rzeźnika
patrzę przed siebie bo niebo mi znika
i widzę tylko błoto i chlew jest mi tu dobrze
bo sobą jestem a w eter leci, moje pomrukiwanie
że jestem sobą, choć nie jestem w stanie
być z tobą, to są ostatnie moje słowa
za dużo zjebałaś, by znów wszystko odchować
kochanie, to już nie przejdzie nie na to moja głowa.
Najnowsze komentarze