kiedyś nie będzie spacerów
alei lipowej kujawskiej zimy
od wiem inne dzisiaj
coraz mniej w nim mieszkam
płowieję
jedną nogą na gościńcach niebieskich
przestaje goić się rana na brzuchu
chirurg nie zrozumie tej zależności
wypowiadam żale jaskółkom
wiolonczelistkom wysokiego napięcia
lecz nie słuchają
może jednak tworzymy różne światy
wobec sarkazmu pór roku
kolorami niepokoju
maluję bezradność w półsennym odchodzeniu
na wietrzne niestworzone
gdzie drzewa akacjowe
bielą cały rok
a niespełnione możliwości
porastają nagietkiem
Komentarze
Aksamitnie...
Piszesz tak aksamitnie, że nawet przemijanie nie straszne.
Pozdrawiam.
B
Dal
szalik
Twoje słowa szalikiem w te dni. Pozdrawiam. Mirek.
M.