on the road póki chodzę over all częściej latam
na trzydzieści trzy słucham dźwięk winylu to wracam
pustkę macam przełykam latte nad rzeką lete
lekkiej goryczy niepamięć słodkiej nefretete
znów zniknęłaś pozostał mi tylko lekki wiatr i szal
cienie i mroku bezkształt węglem spowita niema dal
żal żaru i widm wpół zastygłych zdań zapach ozonu
oddechy burz letnich dni zamkniętych w szklanym domu
sfrunęłaś monsunem co rozkaz dał płynąć pod prąd
zarazy czas usechł jak ręką odjął mokry trąd
jak lont i pierwsza iskra wskazówkom dałaś nowy trop
snop światła pod lasem w koronach nadal gęsty mrok
na powrót milczysz wściekle choć wołam wniebogłosy
jak szewc bez butów chodzę więc trwam tak nagi bosy
smak rosy czarnych jagód na przekór nocom dnieje
odnajdę cię przed zmierzchem odszukam bo ciemnieje
Najnowsze komentarze