sierpień zabrał świeżość jabłonek
popołudnia (nawet świerszcze) zastygnięte
w dojrzałym do obojętności ogrodzie
dłoń złota sięga niedopitą kawę
rozświetlając uśmiech filiżanki
pierwszy na wszelki wypadek sweter
no więc te świerszcze
co z nimi skrzy jeszcze
horyzont gdy cichną
spadła malinówka z obfitości smutku
nad nią nad obłokami
zapodziane życie
nikt go nie posiada
gaśnie co świeciło
co kwitło więdnie
ukryty porządek rzeczy
w gubieniu formy
półszeptem bez żalu
zamrużyły gwiazdy
świerszcze rozwierają wrota
do gdzieś tam milczeniem
już śpię
Komentarze
Kantata
Sierpniowa kantata na trzy świerszcze. Pozdrawiam.
B
Dal
Tak
Tak ładnie tylko Ty...
M.