zapadają wizje jesienną nostalgią
ścielą łoża satyną nadzieje
cichną wieczory w fotelu
cieplejsze szarości odcienie
lepsze jutra były noce niezgorsze
drugą strofę przygasają świece
zapalałem je tobie choć sobie
odkrywam dziś bez rumieńca
ptaki malujące zakochania na niebie
zauważył ktoś inny niebywałe przed laty
para z ławki obok wstępująca w siebie
serce zapałało uśmiecham się już nie ty
nie żałuję srebrnych barw na obrazach
w liniach dłoni na skroniach może nieco zdziwiony
opisuję zachwytem ten sam pejzaż od nowa
co utrwalał dzieciństwo na sztalugach w stołowym
Najnowsze komentarze