Jesteś tutaj

Szkic

Komunikat o błędzie

  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 705 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 706 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 707 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 709 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 711 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 159 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 160 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 161 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 162 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 163 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 164 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 165 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 166 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_settings_initialize() (line 799 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: session_name(): Cannot change session name when session is active in drupal_settings_initialize() (line 811 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
Obrazek użytkownika Mateusz Ślażyński

       Ja ziewnął i On ziewnął. Ja odpowiedział szerokim rozwarciem paszczy, wydając przy tym odgłosy zagubionego wielorybiątka (bycie małą wielką rybą, a konkretnie ssakiem, w małym wielkim świecie należy do bardzo przejmujących zajęć). On się zaśmiał i Ja się zaśmiał, po czym klasnęli dłońmi w gołe uda i ruszyli żwawo przez bród. Pierwsze zetknięcie z wartkim prądem strumyka przejęło skórę zimnym dreszczem. Zamieszkujące dno kamyki skutecznie raniły bose stopy, zdzierając z nich niedoszły jeszcze kurz. Bardzo czuli, że idą. Każdy krok czuli i tylko bali się trochę okrutnych praw natury. Że może przyzwyczai się człowiek i za chwilę zapomni o bolących zmarzniętych piętach. Gdyby nie buty o grubej podeszwie, droga spowszedniałaby wraz ze śmiercią ostatnich odcisków. Po wyjściu wytarli nogi i założyli spodnie.

- Dziś zjemy worek ryżu, słoik pikli domowej roboty i do tego kurczę pieczone - powiedział Ja, zapinając pasek.
- Lepiej, lepiej. Zjemy kaczkę nadziewaną! - odpowiedział On.
- Nie przerywaj, wiem, co gadam. Jak mówiłem, zjemy sobie zaraz po dwie marcheweczki, co by wypłukało z nas wszystkie zło, co bezwstydnie się klei do ścianek jelit.
- A cery zepsuć się nie boimy?
- A nie boimy.
- Nie?
- Nie.

       Plecaki trzeszczały od nadmiaru bagażu, ale głowy były wystarczająco lekkie, by zrównoważyć ich ciężar. Od czoła tylko co chwila odbijały się kolejne próżne pytania. Jak to się dzieje, że przed chwilą było jasno, a teraz trawa już nie jest zielona? I jak to możliwe, że las na horyzoncie potrafi przybrać barwę ginącego różu? Jak wygląda mały lisek? No jak? Każde odbite pytanie przysiadało w okolicach przysadki mózgowej i uśmiechało się przez ucho do świata. Tutaj nie znajdzie ich żadna odpowiedź.

- Późno już. - powiedział Ja.
- Późno, ale ładnie.
- Zdjęcie nie wyjdzie.
- Z głowy wypadnie.
- I spadnie.
- Przepadnie.
- Na dnie.
- Nie.
- Nie?
- Nie.

       Ludzie potrafią dzisiaj bardzo mało rzeczy. Ja na przykład ogniska nie umiał rozpalić, a Jemu szło to równie zachęcająco. Klęli, na czym świat stoi, poparzone palce traciły powoli czucie. Kiedy, miast gałęzi, zagorzały włosy, radości nie było końca. Ja skakał, uciekając przed przyjacielem dzierżącym kurtkę w bojowej pozie. W obliczu mrozu i zwątpienia, uratowała ich kultura wyniesiona cichaczem z miasta. Ogień szybko podchwycił treść tłusto wydrukowanego nagłówka na pierwszej stronie.

- Coś o polityce – próbował odczytać Ja.
- To ciekawe, śniła mi się ostatnio polityka.
- A co dokładnie?
- Byłem w takim, powiedzmy, salonie. Wiesz... jak z pałacu troszkę. Ogromne fotele odpowiednie dla puszących się dumnie pawi. Rozłożony ogon takiego pawia potrzebuje wielkiej przestrzeni, ogrodu na solidnych dębowych fundamentach. Pokój wypełniał tłum elegancko ubranych gości o miłej aparycji. Jedni mieli monokle, inni fraki, najwidoczniej próbując dorównać swoim partnerkom w kwestiach mody. Ja byłem świecznikiem na stole, ciężkim żeliwnym. Jedna z moich świeczek powoli dogasała i wosk spływał przyjemnie po moim uchwycie. Nie wyobrażasz sobie, jakie to miłe dla świecznika, jak dotyk kochanki. Cudowne! Kiedy zasiedli do stołu, próbowałem przysłuchać się ich rozmowie. Dopiero wtedy pojąłem, że będąc meblem nie mam uszu, ale przy odrobinie skupienia, mogę przyswoić drgania rozchodzące się po blacie stołu. Moja podstawka chłonęła i wzmacniała je jak kamerton. Niczego nie zrozumiałem, ale po stosunkowo mocnym uderzeniu w stół i głośnej przemowie, rozległy się oklaski. Potem nagle zrobiło mi się smutno, więc wróciłem do rozkoszowania się pieszczotami wosku. Chciałbym być świecznikiem... albo lepiej zniczem. Takim bez przykrywki i koniecznie nie na wkłady. Groby, cisza i gorąca parafina w moim wnętrzu. Byłoby cudownie tak mrugać do gwiazd, będąc niepewnym każdego podmuchu wiatru.
- I potem koniec?
- Ano. - odpowiedział On i zaśpiewał wesołym głosem:

Ach, losie mój, losie nieunikniony,
czemu uciekłeś między salony?
Kiedy jełczeję, jęcząc jałowo,
na moje słowo ty kiwasz głową
i się uśmiechasz, bo jesteś głuchy
jak obżartuchy, obłe żartuchy.
I tylko świecznik, pieszcząc się woskiem,
wyrazi troskę, chociażby troszkę.
Ach, losie mój, losie nieunikniony,
czemu uciekłeś między salony?

- Nie rozumiem twoich snów. Ja miałem ostatnio zupełnie inny. Układałem kwiaty w ikebanę, po czym zresztą od razu poznałem, że śnię. Na żywo nie umiem niczego układać, a tam szło mi całkiem nieźle. Skupienie było dziecinnie proste, myślałem jasno jak nigdy. Każda łodyga odzwierciedlała cienką jak ostrze noża myśl, a płatek ciepłą barwę marzeń. W efekcie powstała kompozycja przypominająca różę wpisaną w oko. Nie pytaj, jak to możliwe, bo nie wiem. Chciałem się dowiedzieć, ale kiedy tylko się odsunąłem, by spojrzeć z lepszej perspektywy, zobaczyłem, że cały czas klęczałem przed łonem dziewczyny! Znajomej, nie obcej, ale tez nieznanej, jeżeli wiesz, o czym mówię. Swoją drogą, bardzo ładnej. Leżała bez ruchu i próbowała, odchylając głowę, podążyć za moim wzrokiem. Zawstydzenie nie mogło zwalczyć jej ciekawości. Zrobiłem zdjęcie i pokazałem. Ucieszyła się bardzo i zapytała, gdzie się tego nauczyłem. Powiedziałem je, że to technika wschodnich mnichów, prawie modlitwa, a może coś więcej. Ona na to zaśmiała się i przez ten słodki śmiech wyszeptała, że znowu czytam jakieś japońskie książki. Zaśmiałem się również i odpowiedziałem, że tym razem czeskie. I tak się śmialiśmy, kiedy kwiaty na jej łonie przypominały różę wpisaną w oko.
- Ładnie.

       I umilkli. Długo milczeli, chociaż krócej, niż mieli ochotę. Było im bowiem bardzo smutno, a słów brakowało nawet na odpowiednią ciszę. Nawet zapalić nie mogli, bo nie lubili. I taka niemoc ich ogarnęła straszna, że przytłoczył ich zapach wilgotnej gleby. On na chwilę poszedł do lasu, Ja leżał wciąż przytłoczony. Wzięli, ile im dano, sami nie mogąc niczego dać w zamian. Byli wdzięczni. Ognisko ziewnęło i oni ziewnęli. Po chwili cała trójka zgasła, każdy na swój sposób.

Komentarze

Obrazek użytkownika Stepanian

Witaj Mateuszu! Dawno Cię tu nie było. Przeczytałem z przyjemnością! Wesoło i z polotem, jak to zwykle u Ciebie bywa. Nie rozumiem dlaczego narrator używa trzeciej osoby mówiąc o sobie i przyjacielu, ale zabieg mi się podoba. Kilka rzeczy rzuciło mi się w oczy. Jeśli mogę, podzielę się uwagami:

"Kiedy zasiedli do stołu, próbowałem przysłuchać się ich rozmowie. Nie było to możliwe z prozaicznego braku narządu słuchu" - skoro nie ma narządu słuchu, to po co próbuje się przysłuchać? Poza tym "niemożliwe z prozaicznego braku" brzmi jakoś niepopolskiemu. Może: "niemożliwe z prozaicznego powodu..." lub "niemożliwe z powodu braku...)?

"po stosunkowo mocnym uderzeniem ręką o stół" - może "uderzeniu"?
"w stół" też chyba jest lepsze niż "o stół" - jakby bardziej zamierzone (o stół to można się p@#d*&ć). Zresztą sam zdecyduj.

"Ach, losie mój, losie nieunikniony" - może zamienić np. na "ach, losie, losie nieunikniony"? - nie będzie załamania rytmu (mniej sylab).
Ogólnie, jak zwykle mu się podobało!
PS
No i co z tym piwem? Mój mail: stefanowiczp@gmail.com

Paweł Stefanowicz

Obrazek użytkownika Mateusz Ślażyński

Przy stole było chyba dużo alkoholu, skoro język tak się łamał. Dzięki.
Poprawiłem też inne błędy.
"losie, mój losie..." lepiej mi się śpiewa ;)

Pozdrawiam serdecznie :)

PS Odezwę się na dniach.

Żarty żartami, ale doprawdy nic z tego nie rozumiem.