mylą mi się słowa. na czajnik mówię nóż
a na balon fontanna. powstają zabawne pytania
sytuacje qui pro quo. niekiedy tylnymi drzwiami
wychodzą metafory. gromadzę je
na twardym dysku który nazywam drzewem.
to duże drzewo o powyginanych
konarach. wciskam pod korę choć tę mieszam
coraz częściej z chodnikiem albo dworcem
i potem nie mogę nic znaleźć.
zamiast nazywać rzeczy czasownikuję je
powoli i cierpliwie. są twarde uformowane
przez tysiąclecia i tradycję ale w końcu ustępują.
foteluję spapierzam albo po prostu
krzewię choć zdarza się zwłaszcza wieczorem
ręczyć za siebie czy nożyć mokrymi stopami.
ciągle szukam starych słów i przedmiotów.
i imion. także twoich imion czy imienia
– nie pamiętam.
Komentarze
A mówiłam Łukaszu, że pójdę
A mówiłam Łukaszu, że pójdę do apteki, kupię Buerlecytynę albo wyciąg z miłorzębu japońskiego, to nie chciałeś. A tak poważnie...
niech pamięć Ci nawet szwankuje, byleby takich dobrych pomysłów (jak ten powyższy) nie brakło.
Hmm, nawet mi tu Leśmianem powiało - "spapierzam", "nożyć".
Pozdrawiam.
Quod me non necaverit , certe confirmabit