Jesteś tutaj

Polska Pieta

Komunikat o błędzie

  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 705 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 706 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 707 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 709 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 711 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 159 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 160 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 161 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 162 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 163 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 164 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 165 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 166 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_settings_initialize() (line 799 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: session_name(): Cannot change session name when session is active in drupal_settings_initialize() (line 811 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
Obrazek użytkownika Mr. Cryptic

Do admina:
1) to nie literówki - onomatopeje pijackie
2) proponuję od razu pracę ukryć, albo przenieść do kosza, ze względu na wulgaryzmy...
pozdrawiam z insomnii

Był wieczór. Stanął na środku, zamknął oczy i widział ocean ciemności, choć to był jego sposób na powstrzymywanie płaczu, nie zdawał sobie sprawy, że płacze, że płacze wewnętrznie. Chciał nie żyć, ale nie teraz, nie chciał umrzeć, chciał być inaczej, gdzieś indziej, chciał być kimś innym, innym dzieckiem.
- Co się tak przy? przyglundasz? - wybełkotała w stronę chłopczyka, z trudem utrzymując równowagę - ty głupku, ty...
- Zostaw go ty szmato, mało, że musi na ciebie patrzeć! - dobiegł głos z sąsiedniego pokoju.
- A co? Mo? może myślisz, że woli ciebie ty? ty skurwesynie jeden? - wrzasnęła, po czym ruszyła w stronę dziecka.
Pięcioletni Damianek patrzył, jak matka zataczając się, zbliża się w jego stronę, stał bez ruchu, z bezwiednym wzrokiem skierowanym matkę, czuł strach i nie-strach, nigdy nie wiedział, co ma zrobić, nie umiał myśleć, stał nie ruchomo, ale wewnątrz drżał ze strachu, drżały małe oczka Damianka, bał się, bał się wszystkiego, bał się, że matka go uderzy i bał się, że matka go przytuli, bał się, że matka go przeprosi i bał się, że będzie go obwiniać, bał się, że będzie płakać. Kobieta odkładając butelkę, zachwiała się i przewróciła, a głową zaryła w metalową nogę od stołu.
- Ku**a, powypie***ny stół - kobieta nie była wstanie mówić, alkohol mącił to, co widziała i słyszała, a mowę zmieniał w bełkot, powoli podniosła twarz i chłopiec zobaczył ją, cały czas stał w miejscu z spuszczonymi rączkami, z oka po policzku spływała jej czerwono-ciemna smuga - ja pi? pie***e? mope? może pomógłbyś szmaci, szmacie wstać? - ale Damianek nie wiedział, nie wiedział, jak ma pomóc, nienawidził tego oglądać, nienawidził tego słuchać, nie chciał tu być?
Kobieta pijackimi ruchami chwyciła się stołu i podniosła do góry, chwyciła chłopca za rękę. Na widok ruchów matki w oczach chłopca pojawiło się przerażenie, przerażenie nie wywoływało bladości jego skóry, bladły jego oczy, one wręcz, za każdym razem, umierały. Kobieta wtoczyła się do sąsiedniego pokoju wciągając za sobą dziecko, jak lalkę i stanęła przed mężczyzną, który leżał na kanapie i oglądał telewizję.
- Myślisz, że cie ku***a? że bardziej woli ode mnie cie? - krzyczała - no powiedz ojcu, powiedz temu dzidowi, kogo wolisz! - wyciągnęła dzieciaka za rękę przed siebie.
- Nie wtrącaj w to dzieciaka, szmato jedna, to żeś się pi***o nachlała, to nie jego sprawa, a teraz zjeżdżaj, telewizję oglądam i nie drzyj mi tu ryja.
Chłopiec, nie chciał tego dalej słuchać, kiedyś była babcia, tak babcia Ala. Zawsze wykręcał, po kryjomu, numer do babci i odkładał słuchawkę. Babcia przyjeżdżała po pięciu minutach i zabierała go do siebie, teraz już babcia nie żyła, nie żyła od trzech tygodni. Nie umiał czuć nawet, czuć nienawiści do matki i ojca, może do ojca, ale matkę, mimo wszystko kochał.
Wiedział, że tym razem ojciec zaraz, każe mu pójść do pokoju, ale mimo to trząsł się cały w środku, trząsł się jak galareta, trząsł się ze strachu.
- Pi**o? Słytałeś, słytałeś jak tatuś mamusie nazwał? Mamusia jest pi***a - matka zwróciła się w stronę dziecka, a chłopiec zobaczył kolejny raz, zakrwawioną twarz mamy, najukochańszą twarz na świecie, tą matczyną, tą bez wyrazu, twarz, osoby, do której nic już dziś nie dojdzie - tak właśnie myślał, nieświadomie jego pięcioletni umysł tworzył takie stwierdzenia.
- "słytałeś spytałeś" - mężczyzna przedrzeźniał kobietę - wynoś mi się, bo oglądam!
- ACH OGLĄDASZ? - kobieta zaczęła drzeć mordę.
- Nie zaczynaj! - przerwał jej, po czym zwrócił się do chłopca - a ty nie stój tak, jak ostatnia sierota, zmiataj do pokoju.
Chłopiec patrzył szklistymi oczami, to na ojca, to na matkę, sztukę powstrzymywania łez miał opanowaną, ale jego twarz z niepłaczącymi, szklistymi, małymi, jak dwa groszki oczkami wołała o żal i współczucie! Damianek odwrócił się i skierował się do pokoju, kiedy mijał kanapę, w pokoju rozległ się szklany huk. Chłopiec bezwolnie stanął w miejscu. Strach i stres już dawno zlikwidowały w nim naturalne odruchy. Zamknął oczy, ale ocean ciemności, jego ocean otchłani pojawił się na miliardowy ułamek sekund. Otworzył oczy. Był sparaliżowany. Bał się białych drzwi, prowadzących na korytarz, bał się pokoju, w którym byli jego rodzicie, bał się kanapy, bał się huku, bał się bać, bał się odwrócić, i bał się uciec, bał się, bo nagle w myślach pojawiła się pokaleczona twarz matki, wiedział, że zrobiła coś, i że to coś rozpęta zaraz piekło. Te wszystkie myśli do głowy pięciolatka napływały, jak rwąca rzeka, ale ich dalszy napływ przerwał krzyk ojca, ale krzyk tak donośny, że chłopiec czuł drżenie całego mieszkania, w palcach, stopach, w brzuchu, w trzewiach, w sercu, czuł jak w nim drżały ściany, jak w nim drżały podłogi, jak w nim drżało całe, wypełniające pokój, duszne powietrze, czuł wydobywającą się spod skóry ojca bestię, o głosie przerażającym, jak ryk dorosłego lwa znajdującego się metr od człowieka.
- COŚ TY DZIWKO ZROBIŁA! POKU***ŁO CIĘ? - na całym ciele poczuł wrzask ojca i kątem oka widział, jak ojciec wystrzelił z kanapy, w stronę matki, Damianek szklistymi oczami widział, patrzył w dziurkę od klucza na białych drzwiach, ale nie widział jej, perturbacja myśli uniemożliwiała dotarcie obrazu do mózgu. Chłopiec wiedział - teraz będzie najgorsze.
- CO NIE MASZ TELEFISORKA - ozwał się pijacko drwiący śmiech za plecami chłopca, z tyłu pokoju.
- ROZPI***LĘ CIĘ - lwi ryk przebiegł falą przez całe powietrze w pokoju. I chłopiec słyszał trzaski, krzyki i bójkę rodziców. Mimo woli odwrócił się i zobaczył ojca siedzącego na matce, wyzywającego najgorszymi, niezrozumiałymi dla dziecka (tym straszniej brzmiącymi w małym umyśle) obelgami i okładającego ją pięściami. Kobieta leżała na ziemi, pijacki śmiech przerywały odruchowe odgłosy wydawane przy uderzeniach, miała okrwawione i poharatane ręce, twarz opuchniętą i wyglądającą, jak u potwora. Od szyi ojca, aż na policzki ciągnęły się ciepło-purpurowe strużki, na końcu jednej, wbity w policzek kawałek paznokcia. Za nimi na stole stał telewizor z zbitym kineskopem. Chłopiec stał i patrzył. Zimno. Zimno. Było strasznie zimno. Zamknął oczy, ale otchłań nie pojawiła się, nie napłynął wyzwalający ocean ciemności. Otworzył oczy i byłby zapłakał, bo wszystkie jego blokady przestały działać, ale strach, zimno, trzęsące nim, jak galaretą dreszcze, wysuszyły mu wszystkie łzy. Milcząc w jego oczach w środku wydobywał się nieograniczony ryk strachu.
Nagle ojciec odwrócił się w jego stronę i wrzasnął:
- MIAŁEŚ WYPI***AĆ DO POKOJU! - ale chłopiec był wmurowany w ziemię, poczuł wszystkie, każdy jeden, włosy na głowie.
- NO WYPIE? - krzyk ojca przerwała matka, uderzając go ręką w twarz i dodając ze śmiechem - zostaw go mój kochasiu!
Mężczyzna uderzył kobietę z całej siły w głowę, tak, że ta straciła przytomność. Wstał podszedł do chłopaka i rękami popchnął go do korytarza, po czym zamknął drzwi. Damianek bezwładnie poleciał na futrynę drzwi po drugiej stronie korytarza, głową uderzając o drewnianą krawędź. Poczuł pulsujący ból i stracił równowagę. Przewrócił się na buty leżące w korytarzu. Przyłożył ręce do głowy i poczuł ciepły lepki płyn. Spojrzał na rączki i zobaczył, że palce są czerwone. Pierwsze, co pomyślał babcia? ale babci już nie było. Babcia zawsze mówiła mu o Jezusie, o Maryi, o Panu Bogu i zabierała Damianka do kościoła. Damianek siedząc obok babci w ciemnym kościele Miłosierdzia Bożego czuł ulgę, w kościele było mu zawsze zimno, ale zawsze to zimno było przyjemne, uspokajające i chłopiec się uspokajał. Babcia powtarzała "pamiętaj tu możesz przyjść zawsze, zawsze będzie otwarte, tu nigdy i nikt niczego ci nie zrobi, tylko tu bezpiecznie schowasz się przed każdym".
Chłopiec wiedział, że teraz ojciec wyciągnie z barku brązową butelkę i wypije ją; a potem będzie śmierdział tak samo jak matka i będzie zachowywał się jeszcze gorzej, wiedział, że oboje będą go bić, że pani Zelmer - sąsiadka - gdzieś zadzwoni i jutro znów z rana przyjedzie Pani Opiekunka, że znów weźmie go na kilka dni do takiego domu, gdzie siedzą inne dzieci, których rodzice nie chcą, albo je biją. Chłopiec spojrzał na buty, na których leżał. Wstał założył swoje buciki i założył kurtkę, otworzył drzwi i wyszedł.
W głowie miał mętlik, cały dygotał, drżał, poczuł, że coś, nie bardzo wiedział, co, odchodzi mu z palców, a wewnątrz, może w sercu, coś zaczęło znów szybko pulsować. Zszedł na dół nie zapalając światła. Na dworze było zimno i ciemno. Świeże, zimne powietrze dmuchnęło w duże, czarne oczka. Chłopiec zrobił głęboki wdech. Nie był tego świadom, ale to był pierwszy głęboki wdech od trzech godzin. Przeszedł przez podwórko i skręcił za śmietnikami. Szedł, co raz szybciej, a im był dalej, powoli chaos w jego głowie opadał. Było mu zimno, ale to zimno nie pozwalało mu myśleć, było zbawienne, chciał i pragnął tego zimna, i szedł w jego stronę. Minął przedszkole, do którego chodził, przychodnię lekarską, i tunel między blokami. Był środek nocy, chłopiec nikogo nie spotkał, przeszedł jeszcze deptak i zobaczył kościół. To był jedyny kościół w Poznaniu otwarty przez całą noc, to był kościół, który pokazała mu babka. Przed kościołem, była duża kamienna figura Matki Boskiej, z ciałem Jezusa na kolanach. "to jest twoja mama" - to były słowa babci, których Damianek nigdy nie zrozumiał. Stał przed posągiem. Był zmęczony, wyczerpany. Nie trząsł się już ze strachu, tylko z zimna. Patrzył na posąg i powiedział małym, maluśkim głosikiem:
- Panie Boże? ja nie chciałbym? nie? chciałbym mieć mamy takiej, jak ma Tomek, czy takiej jak Jaś ma mamę. Ale mama? bo jak ona nie? bo jak nie pije? to ona? że jest inaczej? bo jak pije, to ona mnie biiiijje? i ona tak ? się denerwuuuujje? i jak pije to ona? to ona krzyyyyczyy? Ale jak nie? nie? pije, to ona - na policzkach chłopca pojawiły się łzy, miejsca, gdzie spływały, szczypały chłopca, oczka szkliły się, chłopiec choć tego nie wiedział, nie mógł wiedzieć, ochłonął? łzy pojawiły się, bo opadł chaos myśli, a chłopiec stał z opuszczonymi rączkami, oczkami wpatrzonymi w "mamę" i cienkim dziecięcym głosikiem ciągnął swoją modlitwę - ona mnie czasem przytuuuli, i ona? ona mnie kocha. I ja wiem? ja wiem? bo? bo babcia mówiła? że jak ten? że jak się Pannna Boga porooosii? to on? że on wszystko możżże? bo ja? chce? proproszeeee? żeby on? żeby on dziś mamy nie bił? bo on? on zawsze jak mamę bije? to mama potem płaczeeeee? i mamę boliii?

Mężczyzna zamknął drzwi od pokoju i podszedł do telewizora. Zbity kineskop cały czas migotał. Mężczyzna przejechał dłonią po kineskopie, poczuł chropowate stłuczenie:
- Co za pijana idiotka! - odwrócił się i w furii, z całej siły kopnął nieprzytomną kobietę, na wysokości miednicy, która nie wytrzymała i pękła. Przeszedł przez kobietę specjalnie depcząc po jej brzuchu w stronę barku. Kiedy oderwał drugą nogę od podłogi, pod naciskiem pierwszej usłyszał kilka, jedno po drugim, trzasków łamanej kości. Drugą nogą nadepnął na nadgarstek, który chrupnął pod jej ciężarem, a w miejscu wyrwanego paznokcia, świeżym strumieniem popłynęła krew. Doskonale zdawał sobie sprawę, że z rana w domu będzie policja. Wyciągnął Stroha 80 i pociągnął zdrowego łyka. Poszedł, usiadł na fotelu i pił z gwinta. Wyciągnął tkwiący w prawym policzku paznokieć i przyjrzał mu się, po czym rzucił w stronę kobiety. Opróżnił butelkę i siedział na fotelu. Myśli mu wirowały i nie zauważył, jak kobieta odzyskiwała powoli przytomność. Poczuła straszne bóle na brzuchu, położyła rękę i poczuła wystające kości żeber. Spróbowała się podnieść, ale zwymiotowała.
- I ło? i łooo ssszmato je***a? - wybełkotał pijany mężczyzna, ale kobieta nie słyszała. Opierając się o meble, z trudem wstała i wyszła do kuchni.

Kobietę obudził straszny trzask. Za oknem było jasno. Ktoś pukał i dzwonił do drzwi. "Policja proszę otworzyć" kobieta, z trudem podniosła się, czuła stłuczoną szczękę, rozciągniętą i opuchniętą twarz, obolały brzuch i rozrywający ból głowy. Opierając się o ścianę doszła do drzwi i otworzyła je.
Policjanci weszli za nią.
- Pani Kojarska? - zaczął policjant, ale, gdy zobaczył kobietę, stwierdził, że należy zacząć inaczej. Spojrzał na kolegów za nim i polecił:
- Zabierzcie na izbę. Pani Kojarska, pani wie, że ma zarzygany koszulek? - zapytał opierającą się o ścianę kobietę.
- No zrzygałam się to mam zarzygany chyba, nie? - zapytała z pijackim wyrzutem.
- A pani mąż? Pan Kojarski jest?
- Taaa, świnia?
- Dobra zabierzcie ją i wezwijcie jej pogotowie. - przerwał jej mundurowy i skierował się do pokoju. Zobaczył śpiącego w fotelu mężczyznę i rozbity, nadal migający, kineskop telewizora.
- Biedny dzieciak? co on tu znosił - burknął pod nosem i zwrócił się do policjantów - obudźcie pana i na izbę.
Policjant przeszedł się po mieszkaniu, i spisywał, co znalazł. Jego ā€˜niebiescyā€™ koledzy obudzili mężczyznę, przedstawili mu zarzut, zakuli i wyprowadzili. Do mieszkania wszedł nieumundurowany policjant z odznaką przypiętą do koszuli. Zrobił zdjęcia pomieszczeń, butelek po alkoholach, rozwalonego telewizora, czerwonych plam na dywanie, krwi na futrynie?

"Dziś około godziny piątej nad ranem, na figurze Piety, przy kościele Miłosierdzia Bożego, znaleziono ciało pięcioletniego chłopca. Dziecko miało rozciętą głowę, ale zgon najprawdopodobniej nastąpił w skutek wyziębienia organizmu. Chłopiec leżał na ciele Chrystusa, gdzie, jak przypuszcza policja, zasnął, skąd i jak się tam wziął ustalają biegli?" Podały pierwsze wiadomości o siódmej rano?

Sorry za interpunkcję i orto. (admin: poprawiono...)
Mr. Cryptic

Komentarze

Obrazek użytkownika bajka

Mr. Cryptic, nie mów sorry! O niebo lepiej. Niezły kawałek. Tylko mi nie odpowiadaj, plizzzz...;)

"Nikt nie zna ścieżek gwiazd. Wybrańcem kto wśród nas?"

Obrazek użytkownika admin

Fałszywa skromność przez Ciebie przemawia - doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że praca jest zbyt dobra, żeby trafiła kiedykolwiek do kosza. To opowiadanie nie ma wulgarnego charakteru jak poprzednie, więc po "wygwiazdkowaniu" nie ma także potrzeby usuwania z publikacji na stronie głównej.

Piszesz lekko, obrazowo - słowa płyną. Silne emocje przeplatasz gładko beznamiętnymi raportami.
Wzruszyły mnie szczególnie pisane przez mężczyznę czułe zdrobnienia: oczka, rączki, głosik... Wrażliwy facet, który w tak poruszający sposób pisze o uczuciach nie pasuje mi do roli smerfa Marudy, który wciąż powtarza, że nienawidzi... miłości, świąt, a nawet Firefoksa.

"nie zdawał sobie sprawy, że płacze, że PŁACZĘ wewnętrznie." - pomyłka?

"Nie ma nic trwałego na tym świecie, poza tęsknotą za trwałością."

Obrazek użytkownika Mr. Cryptic

Dzięki za poprawienie, napisałem meila, że ocenzuruje, jak się wyśpię, ale go zwróciło, dzięki wielkie. - że też wam się chce...


ps. Basia, a... nieważne lol ;P
pps. "fajnie"... hahaha

"Z gówna powstałeś i w gówno się obrócisz" KaSzatus

"Z gówna powstałeś i w gówno się obrócisz" KaSzatus

Obrazek użytkownika Alicja Szmal

Szkoda, że przeczytałam dopiero teraz. Czyli że ten, jak się to mówi, aplauz na stojąco.