Gdy wracam do miejsca mego dzieciństwa,
Do tych lasów,do tych borów,do tych rzek,
Tam gdzie wszystkiego bez liku,
Nawet pszczół w mateczniku.
Sadów jabłoni,orzechów i śliwek,
Jak mrówek w mrowisku bezliku.
Tych łąk pachnących trawą,kwiatem i ziołem,
Gdzie lasy grzybów i mięty pełne,
Pamięć rzek od ławic ryb pełnych,
Wracam do Tej która światłem mego życia jest.
W białej sukni z delikatnego jedwabiu,
Pod drzewem słodkiej jabłoni śnieżnej,
Och radości dziecięcej i teraźniejszej przeszłości,
Ach tęskno mi Boże?
Jak będzie wyglądał kraj mej młodości?,
A później gnuśnej starości,
To czas rozliczenia z marzenia młodości.
Najnowsze komentarze