idę Krakowskim Przedmieściem,
moja cipa nurza się w odmętach nu-jazzu.
płucami wdycham zapach polski, Potu i Picia.
skąd jestem?
na pewno nie stąd, nie z kraju ludzi o zdziczałych oczach
i krępych fiutach.
wieczorami, ujęta w rytm drinków, po raz kolejny daję się poderwać
kolesiowi o boskiej klacie. Fidiasz. Dyskobol. Wenus z Milo.
ucięta ręka sama rzeźbi kolejne słowa. wrony kraczą pod szarym niebem.
dokąd zmierzam?
chuj wam do tego.
*Proszę o nieogłaszanie tego „utworu”, podobnie jak i „Kalamarapaksy”,
jako przykładu mojej „twórczości”. Będę uważał to za nieuczciwe.
Witkacy
Komentarze
Dopisek
A propos dopisku - jak rozumiem odnosisz cytat do swojego utworu, więc czy w takim razie jest sens publikować?
Żonglowanie wulgarnością to też sztuka - Tobie zdecydowanie lepiej wychodzi żonglerka innym materiałem.
Pastisz
Wygląda na to, że wyszedł mi dowcip nie tyle może suchy (parę osób tarzało się ze śmiechu), co - okazuje się - skrajnie hermetyczny. Zauważyłam, że trafia on do osób, które są w miarę na bieżąco ze znajomością współczesnych prądów literacko-artystycznych (w ich oficjalnym, uznanym i nagradzanym wydaniu) i mają na ten temat wyrobioną opinię - powiedzmy delikatnie, średnio pozytywną. Jeśli chcesz, rzuć okiem na stronę konkursu im. Jacka Bierezina - zobacz, co to jest za konkurs i jak rozwijają się kariery jego zwycięzców oraz przede wszystkim, zerknij na ich twórczość (np. Przemysława Witkowskiego, Joanny Lech czy Marty Podgórnik) i być może wtedy zrozumiesz mój pastisz. Polecam np. utwór Joanny Lech pt. "Marta Podgórnik spotyka Marię Konopnicką i idą razem na wódkę (Remiks 2011)" - mówi całkiem sporo zarówno o Joannie Lech, jak i o Marcie Podgórnik.
Małgorzata Czachor
Spalony
Przez moją ignorancję (błogą, trzeba przyznać po przeczytaniu podlinkowanego przez Ciebie wiersza) ten dowcip jest dla mnie spalony :) Niemniej czytając Twój tekst jeszcze raz, już ze świadomością Twojej intencji, uśmiechnęłam się na fragment starożytny. Pozdrawiam.