Zdradzę cię, całkiem bez sensu.
Namysłu zdartych korzeni.
Otulę się innym torsem.
Postradam miłość dla helu.
Wpleciona w spocone me włosy.
Mówiła to tuląc się bliżej.
Raczyłem nie spojrzeć na nią.
Tak, że, wątpiłem.
I aster w swej bieli powolny.
Ku dnu, z koszykiem i twarzą.
Te inne zapadłe dłonie.
W policzkach mej miłości, bolało.
Czystki emocji, ogniwa.
Blankiet do głębi już biały.
Stopiłem wiary domina.
Dorosłem do bycia wygnanym.
Najnowsze komentarze