Zerknięcia przez poziome dziurki po kluczach.
W końcu na tyle odrosłem od ziemi,
by nie gramolić zawsze tego krzesła,
znanego marzyciela, któremu granat urwał nogę.
Widziałem już to, co ponad kolanem.
Przeniknąłem przez parawany guzików.
Odkryłem cyfry pod kapslami piwa.
Wytarty, spocony, spałem w cudzych słowach - nie umywszy zębów...
Później serc chwytanie, własnym ściskiem serca.
Zdrady przyzwyczajeń, rajstopy jak pętla.
Kubki z serduszkami, kłamstwa o urodzie.
Niby ja, ze stali, gracz sumienia - nonsens!
Najnowsze komentarze