Narzekasz na brudne chodniki twojej ulicy,
ceny papierosów i nagłe wyjazdy.
Poważne rozmowy toczą się zawsze
przy obiedzie, albo gdy zaczyna się ściemniać.
Wyrzucasz kota z pokoju i zbierasz okruchy
ze stolika – absurdalnie łatwe rytuały każdego
poranka, a jednak narzekasz, że trudno tak
i że brakuje jakiegoś boga żeby móc go wezwać,
przeklnąć. Nigdy nie będziesz damą
bo zbyt często podpierasz ściany, jakbyś bała się,
że wiatr zburzy twój dom. Co z tego, mówisz,
komu może brakować pustych przestrzeni.
Najnowsze komentarze