Lubię, kiedy mężczyzna
zachęca mnie słowem.
Ostrożnie, nie naciska
- przed progiem.
Otwiera skorupę
dźwiękiem harfy,
- nie dłutem.
A potem...
Powoli otwieram podwoje.
W brzoskwiniowym labiryncie
poznaje uczucie
i dotyk i smak...
Jak warkocz spleciony
jesteśmy we dwoje.
Zapach wanilii,
migdałów się miesza.
Gdzieś w oddali słychać
- szum świerszcza.
To północ wybiła
i koniec już wiersza... ?
Najnowsze komentarze