mrużę oczy ze szczęścia
bo wtedy lawina światła
wlewa się do duszy
może za bardzo rozgrzać
rozpalić
spalić
spopielić
jak pocałunek ze słońcem
niebezpiecznie
mrużę oczy ze szczęścia
a wtedy jak dźwignia
podnoszą się ku górze
zastygłe ciche kąciki ust
nieświadomie
czekają
tęsknią
za pocałunkiem odległym
jak słońce
otwieram oczy z bólu
bo wtedy nic nie widzę
nie mogę uwierzyć
w prawdziwość tej chwili
może zostać
na zawsze
postawić kropkę
na końcu wszystkiego stać się
niebezpieczna
otwieram oczy z bólu
a wtedy znikają w krzyku
zastygłe kąciki ust
nagle zmienione chwilą
przerażone
płoną
tęsknią
za traconą obecnością
zagryzanych warg
Najnowsze komentarze