oczy się przymykają
jak trumien wieka
ze zgrzytem zardzewiałych zawiasów
wbitych w nasze nagie kości
oczy się przymykają
ostatnie bicia serc
zasnutych w milczeniu
cmentarnych wron
oczy się przymykają
lecz my pijemy za zdrowie
na stypie gdzie spokojni
winniśmy być
Komentarze
zamyślenia nad trumną
Pierwsza cześć zbudowana jest niezbyt rytmicznie: dwa ostatnie wersy zdają się być zbyt długie
"ze zgrzytem zardzewiałych zawiasów" - trochę to zgrzyta przez nagromadzenie z i rz, dz - ten zgrzyt staje się słyszalny gdy czytam na głos. Akurat w tym miejscu pasuje.
Brzmi jak bolesne odchodzenie ze starości: te zardzewiałe zawiasy, które wrosły w kości, sugerują pewien sędziwy wiek; skrzypią stare domy, a więc pewnie i starzy ludzie.
Ale to nie zawiasy są wrośnięte w kości, ale śmierć - więc ciekawa metafora. Jakbyśmy rodzili się z otwartym wiekiem i czas tylko je domykał i domykał...
Druga część: Dlaczego wrony truchleją na czyjeś odchodzenie? U ciebie wrony milczą, jakby miało zdarzyć się coś ważnego. Ptaki które żyją na cmentarzach i tu znajdują swój żywy dom, teraz zamilkły. Nawet nie ma jeszcze odgłosów konduktu żałobnego, bo jeszcze oczy się nie domknęły, a oddech nie wystygł. Dlaczego więc milczą, dlaczego oczekują? To jedno z pytań na które nie znajdę już odpowiedzi.
Trzecia część trochę zgrzyta. my pijemy - jesteś inteligentny, więc już wiesz o co chodzi :)
nie pasuje mi tu za nic słowo "spokojni" - ono zdaje się być słabym przeciwieństwem pijaństwa i hulanek
może "na stypie/ gdzie winniśmy spokój", ale to nie to.
Nie jestem pewien do kogo uderzasz. Szukałbym rozwiązania w uczcie pogrzebowej nad jeszcze żywym, poprzez podział tego co po nim zostało. Brzmi niepokojąco w klimacie takiej biesiady nad niedomkniętą trumną.
Pozdrawiam
W wolnej chwili nocy siadam i piszę na nowo własne przeznaczenie - wieczność nade mną, ja w niej