Zadzwoniłaś.
Ot tak, po prostu, jakby od naszej ostatniej rozmowy minął dzień, lub dwa.
Jakby mój świat nie poszedł w rozsypkę na długo przed tym, jak jednym z ministrów tego biednego kraju uczyniono homofoba. Jakbym nie rozpamiętywał od dawna każdego słowa i każdego z Twoich gestów, które mogłem przywołać w pamięci. Cholerny Apel Poległych! Wspomniane słowa i gesty zapełniłyby z powodzeniem komunalny cmentarz. Ciekłokrystaliczny wyświetlacz rozbłysnął niebieską poświatą i ukazało się na nim Twoje Imię. Wyraźne i dobitne, jak młodzieńczy, idiotyczny tatuaż, nie dający się usunąć nawet z pomocą lasera. Dlaczego to akurat porównanie przyszło mi do głowy? Nie wiem. Nie mam tatuaży. Nigdy nie miałem żadnego. Wiem jednak, że wielu ich posiadaczy poświęca niemało kasy na to, by się ich pozbyć w zacisznych wnętrzach dermatologicznych gabinetów. Silący się na powagę lekarze przywdziewają przyciemniane okulary i odparowują naskórek punkt po punkcie, w rubinowych rozbłyskach ultradrogich lamp. Mój przypadek jest nieuleczalny…
Ślady, jakie zostawiłaś we mnie, nie są powierzchowne jedynie.
By je usunąć, należałoby amputować wszystkie palce, którymi wodziłem po Twojej twarzy tamtej nocy. By mnie ich pozbawić, trzeba by było obedrzeć mnie z dwóch metrów kwadratowych skóry, do której przylegałaś tak nieprzyzwoicie blisko, niczym lateksowy kombinezon głębinowego płetwonurka.
Zadzwoniłaś…
Bogu niech będą dzięki.
Jeśli jednak Istnieje.
Komentarze
Proszę
Proszę nie wątp Piotrze. Istnieje i ma niezły ubaw patrząc co wyprawiamy na tym poletku.
zgorzkniały
Sisey z okopów krytyki.
-------
Wyjaśniam: podjąłem się tej roli, ponieważ nikt jakoś nie miał ochoty. Jedynie narzekania słychać, że prace bez echa przechodzą. Czas na pobudkę!