Stenografia palców - to co lubisz Elizabeth kiedy dzwonię
do ciebie po dwunastej. Pokoje pachną cynamonem
i jabłkami zapychamy usta dzieląc na kawałki powietrze
jak ciasto. Układając w szklankach poncz i na talerzykach
garście kolorowych tabletek przeplatamy słowa rozwinięte
wokół telefonicznych kabli.
Myślisz, że wzdycham siedząc w elektronicznym fotelu
rysując żółtą kreską na ścianie esy floresy tak, jak uczyłaś
mnie dziergać na serwetach wzory. Udaję lekkomyślną
bo świat wyłącza światła dla normalnych, a ja niedowidzę
o zmroku. Mam swój szklany klosz - mały azyl spokoju
gdzie rodzę martwe dzieci i upijam niespełnionych kochanków.
Na komodzie fotografie matki - pamiętasz ją Elizabeth
miała tak niebieskie oczy, że gubiło się w nich niebo.
Teraz my trącając ustami brzegi szklanek odbijamy się
kolidując z powolnie przeciekającym czasem i dzieciństwem
zatrutym śmiercią.
Układ stóp na katafalku - to, w co teraz musimy wierzyć.
Komentarze
Zdaje mi się, że udało mi
Zdaje mi się, że udało mi się złapać myśl przewodnią tego wiersza, z czego jestem bardzo zadowolony. Bardzo miło się go czyta, bardzo melodyjna forma. Co do treści, nie jestem fanem tego typu poezji, ale ten wiersz mi się podoba. Tylko pogratulować, toteż gratuluję.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Bo z wolnością jest jak z kołdrą, pod którą się śpi ze wszystkimi na jednym łóżku. Każdy chciałby mieć ją tylko dla siebie, ale jak za mocno ją pociągnie
to osobie z drugiej strony jest zimno.
Żarty żartami, ale doprawdy nic z tego nie rozumiem.
dziękuję.
dziękuję.