Betonową szarość miejskiej pustyni,
rozświetlił blask oczu niebieskich.
Przemknął ulicą w mgnieniu oka,
zuchwale uciekł przed własnym cieniem.
Słychać o nim było może dwa słowa,
lecz w mej pamięci tkwi, wciąż.
Jak smuga na starej fotografii,
męczy i spać nie daje.
Skaza, czy cudo, nieważne,
czekam tylko, aż wróci.
Najnowsze komentarze