szepczesz mi ciszą maku sianiem
parą oddechu w prześcieradło
makowe ścielisz nam posłanie
i słowa kładziesz lekko na dłoń
a w rozsypanym tym nasieniu
każesz mi sobą być i nie być
naraz powoli oraz w mgnieniu
potrzebą być i dla potrzeby
gdy sięgasz po mnie ja cię biorę
gdy się oddalasz to odchodzę
makową sypiesz metaforę
i z niej makowe lepisz wodze
i chętny jestem na to jarzmo
przyjmuję makowitą ciszę
poddając się szeptanym spazmom
którymi razem z tobą dyszę
Najnowsze komentarze