Znów obudziłam się zmęczona.
Rozmowy z tobą nie są łatwe.
Właściwie ciągle zmieniasz wątek,
twarz, rzeczywistość – już nie łapię,
co między nami jest. Tak chętnie
dotykasz mnie i szumne zdania
pleciesz ze słów jak trawa miękkich.
Trudno cię poznać, ale jak mam
się dziwić? Wszak czasem jesteś
z początku Nim – więc nie ma winy.
Karą – dopiero ranne dreszcze.
Jednak ty sam nie jesteś czysty:
Dajesz mi sprzeczne znaki, mamisz
i każesz wątpić w to, co już wiem,
bo choć unikasz bycia mi jawą,
To ciągle nie przestajesz być snem.
Najnowsze komentarze