zbyt niedbale kocham słowa
gęstnie tarnina w wąskich przejściach
między nienazwanym
a nazbyt ściśle określonym
tak napotykam
przydrożne natchnienia
usychających lip
przybite kapliczkami milczącej Matki
zbyt niedbale opisuję ścieżki niepewności
siwa olcha porasta granicę
między nie - prawdopodobnym
może to jesień choć tego nie wiem
tak patrzę
na płynącą wodę
w bezpowrotnie niedokończonym
ledwo skosztowanym życiu
zbyt spokojnie mówię o tym
że już czas że rusza procesja
że w próżnię wpadają
kolejne wiersze
tak się modlę
pod zapomnianym krzyżem zaniedbań
szare poranki szare zmierzchy
nieomal istnieliśmy choć i tego nie wiem
zbyt niedbale kocham słowa
w przepastnej księdze życia
coraz dalej i dalej
bez ostatniego wersu
Komentarze
Bynajmniej
Twoje wiersze bynajmniej nie wpadają w próżnie, chyba, że zmienię nick z Dal na - Próżnia co niezbyt twarzowe ;) Ależ Ty słowem malujesz obrazy, czuję się tę szarość i płynącą wodę i takie pogodzenie z tym co nieuchronne - z przemijaniem. Dobrego Mirasie i pisz dalej i dalej:)
Dal
dziękuję
Dziękuję Bogna za tak miłe słowa. Świadomość tego, że szybują gdzieś w Dal jest dla mnie poruszająca.
Uśmiechy przesyłam.
M.