Wylany pot, przegrane puchary,
rozdarty dres, skarpety nie do pary.
Lata, miesiące, dni, sekundy nadziei.
zaciśnięte kciuki kibiców, modły kaznodziei.
Wieki w bagnie sięgając dna.
wyrzut sumienia, który wciąż trwa.
Minuta, sekunda, centymetr jesteś tak blisko,
pstryk i tracisz wszystko.
Zbliżająca się linia mety,
jakiś śmieć i łzy kobiety.
Kontuzja, stracone marzenia,
butelka wciągająca do cienia.
Łyk za łykiem uderzający jak z procy,
by zabić wspomnienie wracające w nocy.
Butelka za butelką powracająca co dnia,
by zapomnieć o koszmarze, który wciąż trwa.
Dzień po dniu wokół niej się już kręci,
kolejny prawiemistrz popadł w niepamięci.
Najnowsze komentarze