a gdy już wszystko mi się pomyli
i pączki kwiatów zarosną lukrem
zdołam się z łóżka podnieść w pół chwili
zaś w drugie pół jak sowa huknę:
niechaj ostatnie ślady rozsądku
znikną pod lepkim wiosennym śniegiem
jadąc na wozu wielkim nadwoziu
bawić się pragnę z małym niedźwiedziem
a gdy już stracę całą cierpliwość
podczas przemiłej rozmowy z niebem
kiedy zapyta mnie o zegarek
zupełnie szczerze odpowiem: nie wiem
niech pozostałe moje godziny
spłyną rozlane przebitym szlauchem
płynąc chcę nimi w sznurze oddali
zasnąć spokojnie na ostatniej warcie
Najnowsze komentarze