opadł puchem
skuł całunem pościeli
zmęczone łóżko i czarną wilgoć
zatopioną
spławił korytem miejskiej gardzieli
kruki beztroskie i nieświadome
swej bieli
śpią na słupach
wysokiego napięcia i potu pełne skronie
brudzę palce węglem
arkusz na chwilę
zamykam
oczy w dłonie babie lato płonie
jazz w głośnikach
znikam
od kiedy pamiętam
zimą lekko prószy
cukier puder na święta
Komentarze
Nie
Nie ma to jak dobra posypka, smacznego:)
Dal