Przechadzając się w milczeniu ulicami,
można doświadczyć człowieka człowiekiem,
gdy zamyka się w klatce i patrzy,
ze zdziwieniem, jak gracko podskakuję.
Przechadzając się już nie w milczeniu,
jeszcze mocniej burzą się fale,
kiedy śpiewam, śpiewam radośnie,
a ich usta cudzą ręką zatkane.
Przechadzając się ze swymi myślami,
pewnie stąpam bulwarem natchnienia,
z przerażeniem spostrzegam, z odrazą,
transplantacje tradycji w marzenia.
Stop.
Zwijam słowa w kartki,
krzyczę przez megafon:
Nie słuchajcie mnie.
Najnowsze komentarze