Jesteś tutaj

"PODEJRZANA 15" - Odsłona dziesiąta- 10a, 10b, 10c

Komunikat o błędzie

  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 705 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 706 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 707 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 709 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 711 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 159 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 160 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 161 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 162 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 163 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 164 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 165 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 166 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_settings_initialize() (line 799 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: session_name(): Cannot change session name when session is active in drupal_settings_initialize() (line 811 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
Obrazek użytkownika Gość

UWAGA !!! OD WIOSNY 2008 publikowany tu - w odcinkach - tekst ma swoją wersję papierową. Chętnych do jej posiadania proszę o kontakt e-mailowy pod: ewkakar8@wp.pl

Odsłona dziesiąta –
PODEJRZANY BÓL ISTNIENIA ALBO NIEZGODA NA MANIPULACJĘ JAKO PRZECIWWAGA DLA BÓLU KOLANA

Fakt, o bólu istnienia można pisać i gadać godzinami. Nawet jednak ten prawdziwy, a nie tylko zaliczany do tego gatunku na podstawie mało istotnych i tylko pozornie oczywistych cech, homo sapiens nie bardzo chce się tym zajmować, gdy co dzień od urodzenia do śmierci budzi się z mniejszym lub większym, ale nigdy niemijającym bólem fizycznym. Trzeba naprawdę sporej siły woli, aby wmówić sobie i innym, że ten fizyczny ból nie istnieje i dla higieny psychicznej zająć się, na przykład, pryszczem na nosie, hafciarstwem, teatrem albo (równie dobrze) bólem istnienia. Normalnie (to jest bez negatywnej ingerencji i manipulacji z zewnątrz, powiedzmy tylko przykładowo – ze strony prasy, radia, telewizji, ale także nietaktownych znajomych, czy głupich sąsiadów) można sobie jakoś z tym poradzić. Gorzej, gdy:

a. PODEJRZANIE SZYBKIM KROKIEM IDĄ ŚWIĘTA

Karolina nigdy nie lubiła tego przedświątecznego nakręcanie bębenka i ciągłych rozmów „o wyższości świąt…” Pozwalając sobie na sparafrazowanie powiedzenia znakomitego satyryka, Jana Tadeusza Stanisławskiego, który przed laty bawił wielu dowcipnymi tekstami swego cyklu „O wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia”, chciała pewnie dlatego właśnie dziś, że wkrótce znów będą Święta, a ją już na samą myśl o tym zawczasu trafia szlag, zająć się choćby na chwilę bardziej serio pewnym aspektem obchodzenia w naszym kraju świąt (zwłaszcza, choć nie tylko, Bożego Narodzenia), który od bardzo dawna doprowadza ją (i ma nadzieję, że nie tylko ją) do szału.
Mimo iż doskonale wie, że stoi na z góry przegranej pozycji, trudno bowiem walczyć z nawykiem od dziesięcioleci wpajanym całemu narodowi, to jednak milczeć nie potrafi, a tym bardziej ze spokojną konstatacją: „jedzmy, nikt nie woła”, usiąść przy suto zastawionym Bożonarodzeniowym stole.
Zjawiskiem, przeciw któremu chce tak energicznie zaprotestować, nie będzie jednak tym razem ani powszechnie u nas kultywowane okołoświąteczne obżarstwo, ani nagła skłonność do sprzątania, ogarniająca raptownie prawie wszystkich (jakby nie prościej było sprzątać zwyczajnie wtedy, kiedy jest brudno), ani nawet irytujący pęd do zakupów nieomal za wszelką cenę, nawet za cenę znacznego ograniczenia lub pozbawienia przeciętnej polskiej rodziny środków do życia na cały poświąteczny miesiąc. Te fenomeny socjo-społeczne mogą bowiem denerwować niektórych, trzeźwiej myślących rodaków, w zasadzie jednak nie czynią krzywdy nikomu, poza tymi spośród nas, którzy świątecznemu rytuałowi poddają się w końcu mniej lub bardziej dobrowolnie i jako takie można te przejawy tradycji zignorować, zbywając je powiedzeniem: „wolnoć Tomku w swoim domku”.
Cóż więc tak ją oburza i to przy okazji Świąt, których potrzeby obchodzenia bynajmniej nie neguje, które dla większości chrześcijan powinny być czasem szczególnej radości, a chyba dla wszystkich mogą być szansą na spokojną pogłębioną refleksję nad życiem?
Tym „czymś” jest mianowicie propagowana od bardzo wielu lat (i to bez względu na panujący w danym momencie w Polsce system polityczny) kreacja Świąt w prasie, radiu i telewizji. W przypadku Bożego Narodzenia już od początku grudnia, a ostatnio, zwłaszcza w dużych sklepach, zaraz po Wszystkich Świętych, a Wielkiej Nocy od początku marca albo kwietnia każdego roku, zaczyna się w mediach „histeria powszechnej szczęśliwości i rodzinnej harmonii”.
Wszędzie zaczynają królować reportaże, słuchowiska i artykuły „nakręcające emocjonalny bębenek”. A to odmalowuje się nam sielankowy obraz rodziny przygotowującej świąteczne wiktuały, a to urocze szkraby ubierają choinkę (lub malują pisanki), a Święty Mikołaj (albo wielkanocny zajączek) rozpromienia buzie dzieciaków, nawet tych z Domów Dziecka. I tylko czasem, jakby wstydliwie i gdzieś na marginesie życia, jakaś zbiórka darów dla potrzebujących, ale tego broń Boże nie za wiele, akurat tyle, aby nie psuć sztucznie wywołanego dobrego nastroju i aby obdarowujący poczuli się lepiej. Czasami, jeśli dziennikarskie przedsięwzięcie ma być trochę ambitniejsze, opowiada się nam poetycką wizję rozświetlonych okien w dużym domu, a za oknami tylko ciepło, miłość i szczęście, choć w każdym mieszkaniu mające trochę inne oblicze...
A tymczasem zdaniem Karoliny jest to zwykłe nadużycie władzy, tej władzy, którą jest manipulowanie ludzkimi emocjami, za pomocą tych możliwości kreowania rzeczywistości, jaką dają środki masowego przekazu. Słuchający, oglądający lub czytający człowiek podświadomie wierzy dziennikarzowi i zdaje się zapominać , że za proponowaną idyllą kryje się na ogół słaniająca się ze zmęczenia pani domu, często nadąsany mąż i rozwrzeszczane bachory.
Zapyta ktoś: co złego jest w tego rodzaju upiększaniu rzeczywistości, czemu ludziom nie pozwolić na złudną ucieczkę od szarości życia?
A chociażby dlatego, że to właśnie w czasie świąt raptownie wzrasta liczba samobójstw, głównie wśród osób samotnych. A dzieje się tak w dużej mierze także i dlatego, że konfrontują one swoje samotne (czytaj: bezsensowne) życie z tą wykreowaną idyllą, przestają dostrzegać zalety swojej sytuacji życiowej (jak na przykład swoboda dysponowania własnym czasem), a tylko coraz dotkliwiej odczuwają swoją „pojedynczość”, bo ci, których kochali, albo już odeszli, albo nigdy ich nie było (???), czasem z wyboru, a czasem zwykłym zrządzeniem losu.
Na zakończenie warto wyjaśnić, że wcale nie chodzi o to, aby media stały się naszym świątecznym „umartwiaczem”. Trzeba by jedynie zachować umiar i takt w stosunku do tych, których życie ułożyło się nieco inaczej, niż to bywa u większości z nas.
A tak w ogóle, to życzę zdrowych, spokojnych, refleksyjnych (wszelkich, nie tylko świątecznych) dni na teraz i na zawsze.

b. PODEJRZANE PKP, CZYLI POGOŃMY KOMPLETNĄ PATOLOGIĘ – O TYM, JAK NIEPEŁNOSPRAWNI W POLSCE PODRÓZUJĄ KOLEJĄ LUB DALEKOBIEŻNĄ KOMUNIKACJĄ AUTOBUSOWĄ

Od dłuższego czasu różne czynniki w Polsce, ale niestety również podobno, poważne organizacje międzynarodowe, nagradzają naszych decydentów do spraw pomocy osobom niepełnosprawnym. Nagrody otrzymywane są a to za wyjątkowo przyjazne niepełnosprawnym ustawodawstwo, a to znów za ponoć (ja jakoś ich nie widzę) całą masę konkretnych działań mających ułatwić osobie niepełnosprawnej normalne funkcjonowanie publiczne. Tymczasem jednak, zanim stosowni urzędnicy ostatecznie rozpłyną się w zachwytach nad samymi sobą, a opinii społecznej zrobią definitywną „wodę z mózgu”, konkret proponuję ja. Przypatrzmy się mianowicie dla przykładu, jak to też niepełnosprawny podróżuje koleją albo też autobusem dalekobieżnym.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy niepełnosprawni podróżują koleją i PKS. Co więcej, nie ma nawet jednej odpowiedzi na bardziej precyzyjnie postawioną kwestię, a mianowicie, czy robią to niepełnosprawni w Polsce.
Jeśli na początek zaczniemy od próby rozstrzygnięcia pierwszego z postawionych dylematów, to stwierdzimy, że owszem, są na świecie kraje, w których niepełnosprawni podróżują zarówno koleją, jak i dalekobieżną komunikacją autobusową. Z własnego doświadczenia, a jestem osobą w znacznym stopniu fizycznie niesprawną, poruszająca się w zależności od okoliczności na wózku inwalidzkim, o kulach, bądź o balkoniku, wiem, i nie odkrywam tu przecież przysłowiowej Ameryki, że takimi państwami są na przykład: Niemcy, Austria lub Szwecja.
Są też takie kraje, jak na przykład Polska albo jeszcze lepiej – a raczej gorzej – Bułgaria i kraje dawnego Związku Radzieckiego, gdzie bywa, że niektórzy
niepełnosprawni czasami przemieszczają się koleją lub autobusem.
Mimo iż byłam naocznym świadkiem sygnalizowanej sytuacji zarówno we wspomnianej Bułgarii, jak w dawnym Związku Radzieckim, to nie czuję się wystarczająco kompetentna, aby zabierać głos w imieniu mieszkających tam inwalidów w ogóle, a w sprawie przystosowania dla ich potrzeb długodystansowej komunikacji kolejowej i autobusowej w szczególe. Nie ukrywam jednak, że bardzo im współczuję, bo jest tam jeszcze gorzej niż u nas, a kiedyś naiwnie myślałam, iż już gorzej być nie może.
Ubolewając więc nad poziomem własnej ignorancji w sprawie, z żalem pozostawiam na boku problemy Bułgarów i innych braci w komunikacyjnej potrzebie. Naprawdę szkoda mi, że tymczasem nie mogę zrobić nic poza zasygnalizowaniem ich dramatycznej sytuacji i wyrażeniem swojej z nimi solidarności. Pocieszam ich i siebie jedynie graniczącym z pewnością domniemaniem, że, powiedzmy, ci w Bangladeszu pewnie i tak im zazdroszczą.
Teraz przejdę wreszcie do tego, na czym znam się dość dobrze, bo przerabiam to od 46 lat, bo tyle żyję, a co winno być zasadniczym wątkiem niniejszego artykułu, a mianowicie do sytuacji tych niepełnosprawnych w Polsce, którzy bywają na tyle zdeterminowani, aby w naszym ukochanym kraju jeździć koleją, albo PKS-em.
Zastanówmy się więc, co musi mieć polski niepełnosprawny, aby móc pomyśleć o podróży wymienionymi wcześniej środkami publicznej komunikacji? Otóż, powiedzmy sobie szczerze, iż naprawdę w znacznym stopniu niepełnosprawny podróżny potrzebuje w Polsce trzech (wariantowo do pięciu) rzeczy: ekipy minimum trzech osiłków (z czego dobrze, aby choć jeden był jego własnej płci albo był przynajmniej jego współmałżonkiem) z kręgu młodej i wysportowanej rodziny, albo przyjaciół, kataru lub poważnie uszkodzonego węchu, dobrych, nieprzemakalnych butów, dużej dozy pewności siebie (najlepiej graniczącej z choćby odrobiną bezczelności); inny model przydatnej cechy, zasadniczo zaspakajający tę samą potrzebę, to rżnięcie głupka. O ile ktoś się teraz zastanawia, po co naszemu potencjalnemu pasażerowi PKP czy PKS takie właśnie atrybuty umożliwiające w ogóle stanie się klientem tych przewoźników, to już wyjaśniam: ekipa minimum trzech osiłków jest niezbędna, bo:
a. Jakoś w końcu wtarga człowieka na peron i do pociągu lub autobusu. Bo
przecież pochylnie prowadzące na poziom peronów, jeśli nawet są, przeważnie umieszczone pod takim kątem, że można się na nich jedynie zabić, a w najlepszym wypadku dodatkowo okaleczyć. Windy, przy założeniu, że istnieją, albo nie działają, albo odnośni pracownicy nie potrafią ich obsługiwać. Podnośników do wózków lub dla samych niepełnosprawnych, które umożliwiają praktycznie bezwysiłkowe dostanie się do dowolnego pojazdu nie ma prawie wcale. Piszę, że nie ma „prawie”, bo słyszałam o jakichś wyjątkach w Częstochowie i Poznaniu, ale sama tego nie sprawdziłam, a poza tym nawet jeśli, to co to generalnie załatwia (już słyszę „uszami wyobraźni” argumenty na temat kosztów takiego podnośnika, zapewniam więc, iż jest to proste urządzenie hydrauliczne, które za niewielkie pieniądze wykonaliby faceci z elementarnymi umiejętnościami z zakresu prostej mechaniki.

b. W razie potrzeby z dużym wysiłkiem zaniosą człowieka do toalety, bo o
przejechaniu wózkiem, czy nawet przejściu o kulach w pociągu albo niektórych posiadających toaletę autobusach nie ma mowy, zwyczajnie jest tam za wąsko.(Chlubny wyjątek to pociąg Inter City Berolina, na trasie Warszawa – Berlin, gdzie jest jeden, słownie jeden wagon z szerszym przejściem dla wózków i jako tako przystosowaną toaletą. Może nawet gdzieś w Polsce są jeszcze nawet ze dwa takie wagony, ale co to zmienia!!!) Przy tej okazji wyjaśnia się, dlaczego choć jeden „osiłek” powinien być naszej płci. Otóż w warunkach, gdy tak trudno jest dojść lub dojechać do kibelka, a dodatkowo pociąg lub autobus „trzęsie”, do pomocy potrzebny jest często ktoś, kogo się na tyle nie krępujemy, aby wsparł nas przy najbardziej intymnych czynnościach sanitarnych i to nawet wtedy, gdy w normalnych warunkach nie potrzebujemy takich usług. Katar albo przytępiony węch oraz dobre nieprzemakalne buty okazują się niezbędne również przede wszystkim wtedy, gdy jesteśmy zmuszeni skorzystać z kolejowych bądź autobusowych sanitariatów. Zwłaszcza zaś wtedy, gdy chcielibyśmy przynajmniej ograniczyć do minimum przykre dla nas skutki panującego tam nieprzyjemnego zapachu, czy nie utonąć w pływających po podłodze nieczystościach (tu już chyba nawet o kosztach wstyd mówić). Duża doza pewności siebie albo i bezczelność (zastępowane wariantowo przez głupkowatość) niewątpliwie przydadzą się wtedy, kiedy będziemy chcieli zignorować albo nie zauważyć wypieków na twarzach licznych (nie wszystkich!) pasażerów i pracowników PKP i PKS, którzy tak niezwykle intensywnie przeżywają sensację, jaką ciągle bywa pojawienie się osoby niepełnosprawnej na dworcu.
Jako osoba bardzo lubiąca podróżować mam propozycję dla moich, nie tylko niepełnosprawnych, rodaków. Marzy mi się zastosowanie PKP, czyli Przegonienie Kompletnej Patologii w dziedzinie publicznego transportu, także tego daleko dystansowego. Może wyjściem byłoby zwrócenie się do, przykładowo, niemieckich, austriackich czy szwedzkich firm i to nie tylko w zakresie samego świadczenia usług transportowych, ale także organizacji i budowy całej związanej z tym infrastruktury...

c. „manipulacja”

manipulacja, manipulacja,
choć jej nie znosi moja nacja –
to nie zawodzi żadna akcja,
manipulacji plon.