Pod sufitem nakręcana laleczka. U jej stóp, do wyboru, napis ZAKOPANE albo ŁEBA. W szklanych oczach spojrzenie w morską dal albo na górskie szczyty. To przecież kompletnie bez znaczenia.
W kącie, niepewnie oparty o ścianę, pajacyk – marionetka. Komuś przypomni pobyt na Helu, a komuś innemu wakacje w Jastarni. Wybór miejsca jest również tu kwestią inskrypcji. Tym razem na zabawnej czapeczce.
Podobnie mają się rzeczy z porozkładanymi na ladach, piętrzącymi się na stolikach lub straganach, muszelkami, ciupażkami, ozdobnymi termometrami i całym tym pozostałym gównem. Że o dmuchanych krokodylach i porcelanowych dzbanuszkach już nie wspomnę.
Martwi mnie tylko jedno. Czy wszystkie te zabawki, bibeloty i straszydła, nim pokryją się kurzem w naszych domach, lub zalegną gdzieś w magazynach rupieci – aż do rozpoczęcia następnego turystycznego sezonu – zdążą jeszcze wspomnieć rodzinne Chiny?...
Komentarze
Zajebiste! Strach pomyśleć... ;)
Zajebiste! Strach pomyśleć... ;)
Paweł Stefanowicz