Rozpisały się streszczenia,
aż do pełnej głębi treści,
rozedrgały fragmentami,
całych długich opowieści.
Przeplatały obrazami,
przesuwały przed oczami,
wiodąc z sobą coraz dalej,
ślad za śladem
wspomnieniami...
Nie jednego wieczoru w przygaszonym salonie,
aż do świtu przebłysku pieszczotliwie goszczone.
Rozleciały się po treści,
rozsypały przed myślami,
i na litość nie czekając,
zabliźniły się bliznami.
Jeszcze dały wziąć na ręce
tak przed świtem już naprędce,
uciekając zlane brzaskiem,
utoczyły łzy
w podzięce...
Nie jednego wieczoru w przygaszonym salonie,
aż do świtu przebłysku pieszczotliwie goszczone.
Przychodzące, wzruszające,
życia życiem przemyślenia,
czasem pewne, czasem skromne
dojrzewają do spełnienia.
A dojrzałe i wymowne,
nie ulotne, teraz słowne,
mędrcy tego doświadczenia,
w tym, co może być
cudowne...
Nie jednego wieczoru w przygaszonym salonie,
aż do świtu przebłysku pieszczotliwie goszczone.
Komentarze
Zauroczona Konopnicką
Egzaltowana wersja Marii Konopnickiej.
Czy to bajka, czy nie bajka
Myślcie sobie, jak tam chcecie.
A ja przecież wam powiadam:
Krasnoludki są na świecie.
Naród wielce osobliwy.
Drobny - niby ziarnka w bani
Jeśli które z was nie wierzy,
Niech zapyta starej niani...
poznajecie ten rytm?
DC
bardzo miła odpowiedź ;)
Tak, tak czasem myślę, że gdzieś w nas i Konopnicka się budzi , ale ten komentarz, trafna jak nic krytyka, ale jakże jednak miły, dziękuję ;))) Rytmy w nas wpisują ziarenka, którymi nas karmiono jak ptaszęta w dziecieństwie...
julanda
Ptaszęta
Jeśli ptaszęta, to w dziecięctwie, a w skrajnych przypadkach nawet w pacholęctwie. Ziarnka?
DC
;)
;)
julanda