I.
http://www.grupaliteratow.pl/?q=node/4650
II.
chciałbym umrzeć pierwszy
mógłbym wbiec na barykadę wzgórza
rozpostrzeć ręce na jasność poranka
nie uchylając twarzy przed salwą światła
zostawiając za sobą wiernych strachu
zatrwożony w szlochu tłum
nie, to nie odwaga
nie chce wzroku odwracać
od błagających mnie głosów:
niech mi pan zabierze oczy
zanim mój dom się spopieli
nim nas z żoną i córką rozdzielą
jutro
poproszę tylko o schludny szafot i frak
na wspomnienie grzechów moich
słabości złożonych w akt oskarżenia
w równym rządku wypisanych
w opasłych katalogach moich win
podobno
nikt czasem nie będzie się trwożył
poza tymi co drżą w kolejkach o sąd
i tymi których dom jeszcze się ostał
i tych których akta się zawieruszyły
w tej burzy dziejów ostatniego z dni
ze wzgórza straceńców gdzie kres
spojrzę na pożogę pól znajomych miast
i na znajome miejsca gdzie gromy biją
w sukurs jerychońskich trąb
po drugiej stronie powiek ukryję
twarze przyjaciół i będę gotów
jeszcze powiedzą o mnie bohater
„pierwszy wyszedł przed straconych”
a chciałbym tylko przeminąć godnie
nie błagać złamanym głosem
o łaskę szybką i najmniej bolesną
gdy darem będzie odchodzić a odwagą żyć
Komentarze
Pierwsza część
Pierwszą część mocniejsza, mniej słów, a więcej rzeźbienia w słowie, przy tym bardziej "na czasie".
Część druga brzmi bardzo staromodnie, bardzo klasycznie, zarówno forma jak i treść. Mam podobne wrażenie do tego, które opisałeś pod tekstem Dusieqqa ;)
"pierwszy wyszedł spośród straconych" - jakoś lepiej mi się czyta,
Żarty żartami, ale doprawdy nic z tego nie rozumiem.