przed wyruszeniem na trasę:
jeśli zbudzę się dmuchawcem
gotowym na lipcowe przestworza
nie rozwiejesz mnie
bieszczadzki duszku
z Rzepedzi w Niskich
jeśli zaszyty w bukach
posłucham wrześni
świszczących na Hnatowym
nie spłoszysz
nawet gdy skosztuję
z dzbana pełnego rosy
zbieranej nad ranem
ze smolnickich łąk
przez żołnierzy co to tryzuby
ucięły im głowy
przy wieczornym piwie:
pory roku niechcący
wydrapały na skroni
mapę zmartwień
ozdobę dla pośnionych
w połowie dni
zanieśpiewne te dni
zresztą i przeterminowane
jak wszystko co ginie
w blasku
listopadowego złota
gubiąc ostatnie liście
dotrwam do zimy
następnej wiosny
pod strzechą Caryńskiej
gdzie kostucha ma daleko
Komentarze
Cztery pory roku...
W mroźny, styczniowy wieczór wybieram szczególnie pierwszą strofę. Dotrwaj do następnej i jeszcze następnej...Od wiersza do wiersza... Dobrego Mirasie:)
Dal
To
To jest dobra perspektywa: od wiersza do wiersza!
Dobrze, że jesteś!
M.