Oleńce, by nie zatonęła w odmętach sesji
już rozkołysał się ogonek
(aż po futerku skaczą iskry),
rytm dzieląc z takim metronomem
jesteśmy sobie bardziej bliscy
wyciągnie język smutne słowa
(gdy ślina wolno kapie z niego),
podając łapkę, w naszych dłoniach
ukryje domek, budę, drzewo
nic nie wskórają mdłe wybiegi
(takie typowe dla ludzkości),
gdy raz puścimy się z nim biegiem
w pogoni za pysznymi kośćmi
Najnowsze komentarze